Domowe mleczko kokosowe

Domowe mleczko kokosowe

Potrzebujemy

  • 1 kokos (równie dobrze możemy zastąpić go szklanką wiórek kokosowych)
  • 2 szklanki wrzątku

Największym wyzwaniem jest zawsze dobranie się do kokosa. Tak na dobrą sprawę wymaga to trochę cierpliwości i wprawy, a przede wszystkim sporo determinacji. Czasem trafia się po prostu na bardzo upartego orzecha, do którego nie da się dostać nawet wiertarką udarową (tak, tak przerobiłam to).

Jednak załóżmy, że mamy do czynienia z bardziej ugodowym kokosem – wtedy musimy przebić jedno z trzech wgłębień, które znajdują się u szczytu kokosa – zawsze któreś podda się szybciej. W tym wypadku najlepiej posłużyć się nożem lub śrubokrętem. Taką dziurką wylewamy mleczko znajdujące się w orzechu.

Jeśli chodzi o to w jaki sposób dostać się do środka kokosa wypracowałam sobie dwie metody: jedną bardziej wyrafinowaną, drugą mniej. Jeśli chodzi o tę pierwszą to mocno uderzam mniej więcej środek kokosa nożem kilka lub kilkanaście razy. W pewnym momencie powinien pęknąć na pół. Bardziej inwazyjną (ale też nieco szybszą) metodą jest po prostu włożenie śrubokręta w jedną z wcześniej zrobionych dziurek i mocne uderzenie nim o solidny parapet lub betonową posadzkę. Któryś ze sposobów zawsze zadziała.

Gdy już dostaniemy się do środka ciężką pracę mamy za sobą. Wydłubanie miąższu jest już znacznie prostsze. Przejdźmy więc do przygotowania mleczka. W przypadku świeżego kokosa należy go wstępnie przeblendować, tak aby uzyskać wiórki. Teraz postępujemy już tak samo zarówno w przypadku świeżego kokosa jak i wiórków. Kokosa zalewamy szklanką wrzątku, a następnie blendujemy do uzyskania względnie gładkiej masy (jeśli nie macie cierpliwości, możecie skończyć wcześniej) Wiórki przecedzamy przez gazę i gdy trochę przestygną dokładnie odciskamy, następnie znów przekładamy je do blendera znów zalewamy szklanką wrzątku i powtarzamy blendowanie i odcedzanie.

Tak przygotowane mleczko możemy spokojnie przechowywać w lodówce kilka dni. Świetnie nadaje się jako podstawa do curry, zup i sosów.



KOMENTARZE